Nie wiemy co będzie jutro, ale dziś…
Nie wiemy, co będzie jutro,
ale „dziś” to dzięki Wam nadal jesteśmy. Z zebranych funduszy zrobiliśmy zapasy słomy, siana, owsa i musli dla staruszków. Na jeszcze kilka tygodni starczy, da nam to czas, aby opracować dalszy plan działania. Zapłaciliśmy zaległe faktury za leczenie zwierząt, aktualne i awansem kupiliśmy leków dla 500 koni, tych najbardziej niezbędnych. Zapłaciliśmy również stajennym i odłożyliśmy fundusze, aby zapłacić im przez kolejne dwa miesiące. Tak samo do przodu opłaciliśmy transporty zwierząt. Jesteśmy wzruszeni, poruszeni, pełni wdzięczności. Kilka tygodni temu mieliśmy łzy w oczach, byliśmy przekonani, że przy naszej obsadzie zwierząt i kosztach rzędu kilkuset tysięcy miesięcznie na samo żywienie (opieka, leki, leczenie, kowal i transporty – to jeszcze dwa razy tyle), przetrwamy najwyżej kilka dni. dziś, choć nadal przyszłość jest dla nas bardzo niepewna, zyskaliśmy dzięki Wam CZAS. Tak! Czas. Czas, aby poszukać sposobu na finansowanie utrzymania i leczenia naszych zwierząt. W tym czasie nasze zwierzęta otrzymują pełne dawki żywieniowe, i są normalnie leczone, a ich szafki z lekami i ziołami są pełne wszystkiego, czego im najbardziej teraz potrzeba. Kowal pracuje normalnie. Hoteliki dla psów i kotów oraz pensjonaty dla koni zapłaciliśmy za 2 miesiące z góry. Jesteście niesamowici, nie spodziewaliśmy się, że w tak trudnym dla Was wszystkich czasie uda się uratować te setki zwierząt, bo przecież my wiemy, jak ogromne są to kwoty. A Wy przecież macie własne zmartwienia, wydatki i rodziny. Mimo to pomyśleliście o setkach zwierząt. Po prostu, DZIĘKUJEMY. No tu żadne inne słowo nie wyrazi tej naszej wdzięczności, że wciąż istniejemy, choć mogło nas dawno nie być.
Bycie największym wcale nie napawało nas nigdy dumą. Było to raczej poczucie ogromnego zobowiązania. Oczywiście, byliśmy przeszczęśliwi, że udało nam się uratować tyle zwierząt. Tym bardziej, że jesteśmy fundacją zbudowaną od zera, wkładem fundatora był 1000 zł, jaki zarobiłam dając korepetycje z francuskiego, a przez pierwsze lata konie utrzymywaliśmy nieustanną żebraniną po rodzinie i znajomych, wyprzedając na portalu aukcyjnym wszystkie rodzinne pamiątki, kosząc samemu trawę starą kosą na łąkach odrzańskich przy stajni i urządzając pokazy trupy cyrkowej, gdzie tańczyła garść ludzi z wielkimi, czerwonymi nosami. Zaś pierwsze, większe fundusze zdobyliśmy, gdy ktoś przekazał nam namiary na jednego z polskich milionerów i ponieważ sytuację mieliśmy dramatyczną, stanęliśmy pod murem i puszczaliśmy przez ten mur samolociki z papieru, gdzie napisaliśmy, że błagamy o owies i pomoc w opłaceniu leczenia. Nasz sponsor był chyba tak poruszony, że tamtego dnia wróciliśmy z 30 tonami owsa i dostaliśmy chwilę potem przelew na 10 000 zł, co starczyło nam na bardzo długo. Z ogromnym sentymentem wspominam ten czas, kiedy spaliśmy w garażu, żeby lepiej słyszeć w nocy, co się dzieje w stajni. Zresztą mieszkania nie było, a pomieszczenia gospodarcze zajęły psy i koty. To było 15 lat wstecz. Nigdy bym nie przypuszczała, że dzięki ogromnemu zaangażowaniu ludzi z całej Polski, i spoza jej granic, uda się stworzyć największy azyl dla koni w Europie, a nasze 20 boksów zastąpi potężny Zwierzęcy Folwark, że dzięki Wam, ludziom wkoło nas, będą z nami również osły, świnie, kury, krowy, psy, koty i cała reszta zwierzyńca.
Czasem ktoś pyta, czy pomagamy też ludziom. Z założenia, i z priorytetów, zajmujemy się zwierzętami. Nie można robić wszystkiego, bo zwyczajnie doba jest za krótka, a życie pędzi zbyt szybko. Ale z drugiej strony – przecież to wszystko system zamknięty, który się dopełnia. Więc od początku wspieramy tych, którzy kochają zwierzęta, którzy chcą o nie dbać. Chwilowo sami jesteśmy na przetrwaniu, echa epidemii będą długo z nami, bowiem w jej wyniku bezpowrotnie straciliśmy wielu Darczyńców, którzy wspierali nas regularnie i pomagali utrzymać zwierzęta, zapewnić im leczenie. Ale przez cały okres naszej działalności wielokrotnie przekazywaliśmy znaczne kwoty innym, wspaniałym organizacjom, bo nigdy nie zapomnieliśmy swojego początku i tego poczucia, że świat się kończy, bo po prostu nie masz co dać jeść swoim zwierzakom. I wtedy trudno działać, pomagać i się rozwijać. Dziś trzymamy 50 koni jednej z fundacji, która chwilę temu przeszła kryzys. Od wielu lat trzymamy dwa konie Pogotowia dla Zwierząt. Przez rok mięliśmy na wikcie około 20 koni Fundacji Pegasus. Pytacie nas wielokrotnie o współpracę z innymi organizacjami – więc odpowiadamy. Tak, współpracujemy. Współpracujemy zazwyczaj poprzez udzielanie pomocy. I tak, lubimy ludzi. Oczywiście, są ludzie, którzy krzywdzą zwierzęta, ale zazwyczaj krzywdzą też ludzi. Dobro nie powinno być wybiórcze, chyba, że jest interesowne. Popatrzcie na liczby w Centaurusie – czy nie rodzi się w Was radość, że tyle tysięcy osób wspiera zwierzaki? 500 000 osób pomogło nam od samego początku. To niesamowita dla nas liczba miłośników zwierząt. Jak moglibyśmy więc mówić, że człowiek niszczy i grabi naszą planetę. Tysiące ludzi zapewne tak robi, ale inne tysiące ludzi wszystko odbudowują i tworzą świat przyjazny dla człowieka i zwierząt. Wspaniale byłoby, aby wszyscy przeszli na jedną szalę, ale to wymaga zmiany w świadomości, czyli czasu. Stąd edukujemy w szkołach, stąd robimy kampanie społeczne, w które wciągamy media. Empatia jest niezwykle ważnym elementem kultury, jaką tworzymy. Dlatego, pomimo, że Centaurus był powołany, by pomagać zwierzakom, czasem pomagamy tez ludziom. Pomagamy starszym Paniom dbać o bezdomne koty na osiedlach, pomagamy ludziom, kiedy ich ukochany pies zachoruje, ale z emerytury nie są w stanie opłacić kilkutysięcznych rachunków za klinikę. Nie, nie dajemy nigdy pieniędzy, płacimy rachunki. Wiemy, że macie do nas ogromne zaufanie i nie chcemy go stracić, dlatego pilnujemy każdej wydawanej złotówki i tego, co się z nią dzieje, czy na pewno zasila dobry cel. Aczkolwiek ufamy ludziom, tak jak Ty zaufałeś nam.
Tak więc prosimy Was o wyrozumiałość, za każdym razem macie wybór, czy wspierać danego potrzebującego, czy też nie. My jesteśmy jedynie narzędziem w Waszych rękach, od 15 lat. Choć to my działamy, tak naprawdę to Wy dokonujecie tych najważniejszych wyborów. Bo bez Waszego wsparcia te nasze decyzje nie miałyby większego znaczenia. To dzięki Wam z małej, drewnianej stajni na 20 koni wyrośliśmy na największy azyl dla koni w Europie, a być może świecie. To dzięki Wam wykupiliśmy ponad 1100 koni i możemy dbać o kilkaset domów adopcyjnych w Polsce i nie tylko. To dzięki Wam mamy pod naszymi skrzydłami dziesiątki osiołków, krów, świń, owiec i całej reszty zwierzaków, setki psów i kotów. I to dzięki Wam możemy je żywić, leczyć i otaczać opieką. Droga, jaka przeszliśmy dzięki ludziom wkoło nas, jest długa, wspaniała i niesamowita. Dziś nie wiemy, co będzie dalej, czy dźwignie się gospodarka, i na ile się dźwignie. Większość naszych Darczyńców zapewne nigdy już nie wróci i startujemy trochę od początku, tyle, że na utrzymaniu mamy ponad 500 koni i setki innych zwierząt. Ale mamy dzięki Wam czas na myślenie, bo dzięki zebranym funduszom przetrwaliśmy do dziś i przetrwamy jeszcze kilka tygodni. To daje nam czas. A czas, to tutaj warunek, aby móc kontynuować działalność.
My mamy nadzieję zaprosić Was do siebie już na jesieni i to będzie najwspanialszy Zlot w Centaurusie jaki był kiedykolwiek. Bo chociaż nie powtarzamy tego jak mantry, to my doskonale wiemy – gdyby nie Wy, w tym trudnym czasie, już by nas nie było.
Chcemy Was również prosić o coś jeszcze. Jeśli macie możliwość, zajrzyjcie do najbliższego schroniska dla psów z workiem karmy. Oczywiście za jakiś czas, kiedy już będzie można wychodzić z domu i poczujecie się bezpiecznie. Możecie też te karmę po prostu wysłać, wysłać jakieś środki opatrunkowe. Zwykły bandaż, jakiś ryż. Teraz to może być bezcenna pomoc, bo nie wiadomo, czy i kiedy wszystko wróci do normy, zaś tysiące zwierząt zostało bez funduszy i dla budżetu Państwa są na końcu listy potrzebujących. Tak samo nasze zwierzęta jak i tysiące zwierząt w Polsce nie poradzą sobie bez inicjatywy społeczeństwa.
PS. Dziękujemy drukarni KiD za to, że już dawno została głównym sponsorem ulotek które czytacie.
PS2. Z radością informujemy również, że w ostatnim czasie udało się uratować kolejne zwierzęta. Otóż gniady koń Gaspar, dzielna kotka Helenka, pełna nadziei klacz Marysia, potężny wałach Ciastek, kosmaty psiak Kuki oraz wiele innych! Jeśli macie pytanie, chcecie dowiedzieć się czegokolwiek nt konkretnego zwierzaka, dzwońcie do nas śmiało: 518 569 487 (Karolina) oraz 533 162 322 (Norbert) lub napiszcie: [email protected], [email protected]
Łączę serdeczności dla Was i życzenia zdrowia oraz powrotu do równowagi, obyście mogli w spokoju cieszyć się za moment wiosną!
Ewa Mastyk
Prezes Fundacji Centaurus