Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie Polityką Prywatności. Możesz samodzielnie określić warunki przechowywania lub dostępu plików cookie w Twojej przeglądarce.

#DAJODETCHNĄĆKARPIOWI

p23

Większości z nas okres świąt kojarzy się z ciepłem rodzinnego domu, przystrajaniem choinki, wspólnym śpiewaniem kolęd, nocną wyprawą na pasterkę, opierający się atakom nieudolnych włamywaczy Kevinem, no a przede wszystkim z apetycznym i niepowtarzalnym zapachem barszczu z uszkami. Zresztą, tych dań wymienić można by tu znacznie więcej. Nasi dziadkowie przecież specjalizowali się w fantastycznych potrawach wigilijnych. Świąteczne stoły uginały się od mis wypełnionych pierogami z kapustą, łazankami, kutią, kluskami z makiem, krokietami, po ciasta i kompoty. Względnie od niedawna, choć dziś wydaje się nieodzowny, obecny na tym stole jest także karp.

I choć wrogów tego rodzaju mięsa wydaje się być niemal tak dużo jak jego amatorów, pamiętać należy, że aż 10 procent ryb produkowanych w Unii Europejskiej to karpie. Produkcja ta i spożycie to przede wszystkim – jak niektórzy już zapewne się domyślają – Polska, Czechy i Węgry i niemal wyłącznie przypada ona w okresie świątecznym. Świadczyć to może o tym, że ryba ta nie za bardzo zdobyła nasze podniebienia, a jej spożywanie ma raczej charakter symboliczny. Jest to zresztą wymysł komunistycznego ministra przemysłu i handlu Hilarego Minca, który postanowił wprowadzić w życie hasło „karp na każdym wigilijnym stole w Polsce”.

Fakt, iż spożywamy tę rybę właściwie w jednym dniu w roku nie jest bez znaczenia, bowiem w pewnym stopniu świadczyć to może o tym jak łatwo z takiej „przyjemności” można zrezygnować – zrezygnować po to, by ukrócić cierpienie zwierząt! Wielkość produkcji z kolei niech pokazuję skale tych cierpień.

Droga karpia na nasze stoły jest długa i wypełniona katuszami, z których niekoniecznie musimy sobie zdawać sprawę. Nim ryba osiągnie ciężar kwalifikujący ją do konsumpcji, wielokrotnie jest przenoszona do kolejnych stawów. O tym, czy przenosiny takie są konieczne decyduje to, czy da się ją „złapać” w swoiste sito, przez które mniejsze osobniki najzwyczajniej wypadają. Zatem kilka brutalnych przeprowadzek, a potem już ciasny zbiornik w markecie, gdzie ryby czekać będą na klientów ogarniętych świąteczną gorączką zakupów. Ci przebierać będą jeszcze, tak by wybrać tę najlepszą rybę. Dodajmy, że obchodzący się ze zwierzęciem pracownicy supermarketu są zupełnie w tej kwestii niekwalifikowani, wszakże oddelegowani zostają do takiej pracy doraźnie, raz w roku. Potem jeszcze spacer w plastikowym worku i chwila w chlorowanej wodzie w wannie, tak by udrękę tę ostatecznie zakończyło uderzenie w głowę.

Owszem, już dzisiaj niektóre supermarkety rezygnują ze sprzedaży żywego karpia. Ale dopóki brakuje odpowiedniego prawa, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby żywą rybę dostać w sklepie obok, bądź od handlarza na ulicy.

Dla wielu z nas Święta Bożego Narodzenia to najważniejsze dni w roku. Dzielimy się opłatkiem z bliskimi, życzymy wszystkiego, co najlepsze. Jest to czas kiedy zapominamy o problemach, a odczuwamy jedynie otaczające nas dobro. Jednak nie wszystkie istoty mogą być częścią takiej bożonarodzeniowej beztroski. Sprawmy by świąteczna sielanka nie musiała być okupiona cierpieniami bezbronnych zwierząt. A gdy w wigilijną noc przemówią ludzkim głosem, wyrażą wdzięczność za to, że nie pozostaliśmy bierni!

Podpisz petycję

Pomóż
Podpisz petycję!

Zwracamy się z prośbą o podpisanie poniższej petycji. Nie pozostań obojętny w chwilach kiedy Twój głos ma tak duże znaczenie.

Możesz uratować setki istnień. Dziękujemy za Twoją pomoc!


POMAGAM!
Koszyk